Gorącym tematem w mediach jest obecnie problematyka kredytów frankowych, uprawnień kredytobiorców i możliwości skutecznego dochodzenia swoich uprawnień przed sądem. My jednak chcieliśmy na problematykę kredytów bankowych, parabankowych, rzucić nieco inne światło.

Często do tut. Kancelarii po pomoc zwracają się Klienci, którzy borykają się z niekorzystnymi umowami kredytowymi, a co za tym idzie problemami z ich spłatą, jak również częstym owocem powyższego – spiralą zadłużenia. Czy w takiej sytuacji nic nie można zrobić? Trzeba spłacać? Ogłaszać upadłość konsumencką?

Problem wyjaśnimy stopniowo. Upadłość konsumencka jest oczywiście rozwiązaniem w przypadku spirali zadłużenia i braku zawinienia w jej powstaniu dłużnika, jednakże jest to problem złożony, który przybliżymy w odrębnym artykule. W dniu dzisiejszym chciałabym się z Państwem podzielić innym problemem.

Czy w sytuacji, kiedy zawarliśmy niekorzystną umowę kredytową, nie zrozumieliśmy jej znaczenia, istnieje dla nas szansa?  Tak. Tut. Kancelaria właśnie z sukcesem zakończyła proces przeciwko dużemu bankowiktórego przedmiotem była właśnie omawiana problematyka. Wyrokiem Sądu Klientka tut. Kancelarii w całości wygrała proces i orzeczono na jej rzecz zwrot kosztów.

Oczywiście co jasne, każda sprawa jest inna, wymaga indywidulanego podejścia. W sytuacji jednak, kiedy mamy wątpliwości czy nasze uprawnienia zawartą umową kredytową z bankiem (parabankiem) nie zostały naruszone, czy zawarta umowa jest ważna, zawsze zachęcamy do konsultacji.

Kodeks cywilny przewiduje regulację dotyczące nieważności czynności prawnych (np.: umów). Tak dla przykładu mogę Państwu wskazać art. 58 kodeksu cywilnego, który stanowi, że czynność prawna sprzeczna z ustawą albo mająca na celu obejście ustawy jest nieważna, chyba że właściwy przepis przewiduje inny skutek, w szczególności ten, iż na miejsce nieważnych postanowień czynności prawnej wchodzą odpowiednie przepisy ustawy. Nieważna jest także czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego i mająca na celu obejście ustawy. Pytanie, które pojawi się w konsekwencji zacytowanego przepisu z pewnością zabrzmi następująco: nieważna będzie cała umowa, czy poszczególnego jej postanowienia? W przypadku kiedy nieważnością będzie dotknięta tylko część umowy (czynności prawnej), czynność pozostanie w mocy co do jej pozostałej części, chyba że z okoliczności wynika, iż bez postanowień dotkniętych nieważnością czynność nie zostałaby dokonana.

Bank ma przecież silniejszą pozycję, czy ja mam jakieś szanse? Oczywiście. W obliczu przepisów prawa wszyscy jesteśmy równi i dysponujemy takimi samymi uprawnieniami. Stanowczo muszę rozwiać Państwa wątpliwości w tym zakresie. Nie jest tak, że w procesie, który wytaczają Państwo przeciwko bankowi, stajecie Państwo na przegranej pozycji. To na banku jako podmiocie profesjonalnym (Państwo jesteście przeważnie konsumentem) spoczywa szereg obowiązków, którym banki winne czynić zadość. Uprawnienia procesowe Państwa i banku są takie same. Taka sama pozostaje inicjatywa dowodowa i możność dochodzenia swoich praw przed sądem.

Dlatego w sytuacji problemów z którymi spotykacie się Państwo w zakresie tematyki, którą niniejszym artykułem przytaczamy, serdecznie Państwa zachęcamy do kontaktu z profesjonalistą. Dopiero rzetelna konsultacja prawnicza, pozwoli Państwu na ustalenie, czy z problematycznego położenia w którym się Państwo znaleźli, jest wyjście.

adwokat Aleksandra Maruszczak

Sąd Okręgowy w Łodzi przyznał rekordowe odszkodowanie. Kwota wynosi 322 tysięcy złotych. Sąd w Łodzi przyznał kwotę kobiecie, która poślizgnęła się na chodniku.

Seniorka z Łodzi po tym, jak poślizgnęła się na chodniku, wymaga całodobowej opieki. Sąd Okręgowy w Łodzi przyznał emerytce, która przewróciła się na oblodzonym chodniku, idąc do spółdzielni zapłacić czynsz, rekordową sumę 322 tys. odszkodowania. Rekompensatę dla seniorki zapłacić ma firma, do której obowiązków należało sprzątanie i odśnieżanie terenu spółdzielni.

Bliscy seniorki, w jej imieniu pozwali spółdzielnię i firmę sprzątającą. Spółdzielni udało się jednak udowodnić, że obowiązek sprzątania powierzyła ona prywatnej firmie i nie ma w tym jej winy.

Kobieta z Łodzi chwilę po upadku czuła się dobrze. Poszła nawet do spółdzielni zapłacić czynsz, a następnie wróciła do domu. Dopiero potem jej stan zaczął się pogarszać. Kobieta trafiła do szpitala, gdzie okazało się, że ma krwiaka śródczaszkowego i częściowy niedowład. Seniorka straciła też pamięć oraz umiejętność liczenia i czytania. Kobieta trafiła do całodobowej placówki opiekuńczej.

Sąd w Łodzi uznał, że skala obrażeń i cierpień jakie kobieta odniosła, uzasadniają przyznanie jej tak wysokiego zadośćuczynienia od firmy, która była odpowiedzialna za odśnieżenie chodnika.

Źródło: www.o2.pl

Odmowa zwolnienia przez polski sąd pozwanej z obowiązku uiszczenia opłaty sądowej od sprzeciwu od nakazu zapłaty stanowiła naruszenie prawa dostępu do sądu i prawa do rzetelnego procesu – stwierdził Europejski Trybunał Praw Człowieka. Wyrok wydany został w czasie, gdy w Polsce przygotowywana jest nowelizacja mająca podwyższyć opłaty sądowe w sprawach cywilnych.

Opłata od sprzeciwu od nakazu zapłaty

Skargę do Trybunału wniosła mieszkanka Piasków w Zachodniopomorskiem. W maju 2011 r. Sąd Okręgowy w Koszalinie wydał przeciwko skarżącej nakaz zapłaty kwoty w wysokości 156 tys. zł.

Skarżąca wniosła w terminie zarzuty, w których podniosła, iż roszczenie powoda opierało się na nieważnej umowie dzierżawy zabezpieczonej przez nią wekslem in blanco. Skarżąca złożyła również wniosek o zwolnienie od kosztów sądowych argumentując, iż nie jest w stanie ich ponieść bez uszczerbku dla swojego utrzymania. Działalność gospodarcza prowadzona przez skarżącą wykazywała minimalny zysk roczny, nadto skarżąca wskazywała na miesięczne opłaty stałe z tytułu swego utrzymania. Sąd uwzględnił tę argumentację jedynie częściowo, zobowiązując skarżącą do zapłaty trzeciej części kosztów. Skarżąca odwołała się, a następnie – po zamknięciu działalności gospodarczej, która przynosiła straty – złożyła ponownie wniosek o zwolnienie od kosztów sądowych. Ostatecznie skarżąca złożyła trzy wnioski o pełne zwolnienie od kosztów sądowych, w których argumentowała, iż nie ma zatrudnienia i nie ma dochodu, nie ma majątku, a także iż nie mogła przewidzieć tego, że będzie toczyło się przeciwko niej postępowanie sądowe. Skarżąca uzyskała częściowe zwolnienie z kosztów: sąd wyznaczył opłatę od wniesienia zarzutów od sprzeciwu na kwotę 1000 zł. Skarżąca nie miała możliwości jej wniesienia, stąd jej zarzuty zostały odrzucone ze względu na brak opłaty. Przed Trybunałem skarżąca podniosła, iż w ten sposób zostało naruszonej jej prawo dostępu do sądu, stanowiące aspekt prawa do rzetelnego procesu w sprawie cywilnej z art. 6 ust. 1 Konwencji o prawach człowieka.

Trybunał zgodził się ze skarżącą i potwierdził naruszenie art. 6 ust. 1 Konwencji.

Opłata sądowa może stanowić blokadę w dostępie do sądu

Trybunał przypomniał swą ustaloną linię orzeczniczą, zgodnie z którą koszty postępowania cywilnego mogą stanowić ingerencję w samą istotę prawa strony do rzetelnego procesu cywilnego. Wysokość opłat sądowych nałożonych na stronę postępowania winna być badana indywidualnie w okolicznościach danej sprawy, przy czym znaczenie w tej mierze mają takie kwestie jak możliwość poniesienia takich kosztów przez zainteresowanego oraz etap postępowania, na którym pojawia się konieczność zapłaty kosztów.

Wysokość opłaty należy badać indywidualnie

Dalej Trybunał odniósł się do indywidualnej sytuacji skarżącej w niniejszej sprawie. Sąd krajowy przyznał jej częściowe zwolnienie z kosztów sądowych i zasądził opłatę w wysokości 20% opłaty należnej, to jest kwotę 1000 zł. Wcześniej skarżąca wykazała, iż przez pierwsze cztery miesiące 2011 r. jej działalność gospodarcza przyniosła dochód w wysokości 5 tys. zł, i na tych danych oparł się referendarz sądowy zwalniając skarżącą z kosztów sądowych jedynie częściowo. Sąd krajowy nie wziął jednak pod uwagę, że z czasem sytuacja skarżącej uległa pogorszeniu: działalność gospodarcza uległa likwidacji jako przynosząca straty, a skarżąca nie miała innego dochodu. Zdaniem Trybunału, polskie sądy nie uwzględniły odpowiednio tej kwestii, a utrata przez skarżącą dochodu sprawiła, iż straciła możliwość uiszczenia opłaty sądowej nawet w wysokości 20% opłaty ustawowo należnej.

Etap postępowania najważniejszy

Trybunał odniósł się następnie do kwestii etapu postępowania, na którym to ograniczenie zostało na skarżącą nałożone i który, zdaniem Trybunału, miał w omawianej sprawie kluczowe znaczenie. To nie skarżąca zainicjowała postępowanie sądowe, lecz występowała w nim w charakterze osoby pozwanej. Wartość przedmiotu sporu została określona przez stronę przeciwną, tym samym skarżąca nie miała żadnego wpływu na wysokość opłaty sądowej w jej sprawie. Sąd wydał nakaz zapłaty opiewający na bardzo dużą kwotę jedynie w oparciu o wniosek powoda i przedstawione przez powoda dowody. Skarżąca dochodziła dostępu do sądu celem złożenia sprzeciwu od nakazu zapłaty, i dopiero na tym etapie po raz pierwszy mogłaby przedstawić swoje argumenty w sprawie. Wysokość opłaty uniemożliwiła jej dostęp do sądu na zupełnie wstępnym etapie postępowania przed sądem pierwszej instancji i sprawiła, że nakaz zapłaty stał się prawomocny, a skarżąca nie miała w całym postępowaniu żadnej możliwości przedstawienia swego stanowiska i swych dowodów w swej własnej sprawie. W konsekwencji jej argumenty, zgodnie z którymi podstawa roszczenia powoda (nieważność umowy dzierżawy, okoliczności wypełnienia weksla in blanco) w ogóle nie zostały merytorycznie rozpatrzone przez sąd. Fakt ten został przez sąd polski zupełnie zignorowany. W tym stanie rzeczy Trybunał nie miał żadnych wątpliwości, iż sądy polskie nie zachowały sprawiedliwej równowagi pomiędzy, z jednej strony, interesem państwa w pobieraniu opłat sądowych, a interesem skarżącej w dostępie do sądu. Miało zatem miejsce oczywiste naruszenie prawa do rzetelnego procesu i art. 6 ust. 1 Konwencji.

Reforma prawa, ale jaka?

Omawiany wyrok Trybunału porusza bardzo istotną problematykę związaną z dostępem obywateli do polskich sądów. Szeroko dyskutowana jest obecnie projektowana zmiana kodeksu postępowania cywilnego, która, w opinii ustawodawcy, ma znacznie skrócić przewlekłość postępowań sądowych. Reformie tej ma towarzyszyć również znaczna podwyżka kosztów sądowych w postępowaniu cywilnym. Tymczasem Trybunał wyraźnie pokazuje, że koszt postępowania cywilnego, który przewyższa możliwości płatnicze strony postępowania, stanowi naruszenie jej prawa dostępu do sądu, a co za tym idzie prawa do rzetelnego procesu w sprawie cywilnej z art. 6 ust. 1 Konwencji. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż celem ustawodawcy w związku z projektowaną nowelą procedury cywilnej jest zmniejszenie liczby postępowań sądowych poprzez zwiększenie faktycznych, finansowych barier w dostępie do sądu. Ustawodawca wydaje się kierować bezwzględną logiką, zgodnie z którą im drożej, tym mniej osób zdecyduje się na wystąpienie na drogę sądową. Takie działanie zdecydowanie nie spełnia konwencyjnych standardów prawa dostępu do sądu i może skutkować kolejnym rozstrzygnięciami Trybunału stwierdzającymi naruszenie przez Polskę art. 6 ust. 1 Konwencji.

Wesołek przeciwko Polsce – wyrok ETPC z 13 czerwca 2019 r., skarga nr 65860/12.

Żródło prawo.pl /www.prawo.pl/

Od 25 maja tego roku każda osoba zatrzymana może żądać przyznania jej obrońcy z urzędu. Tego dnia upłynął bowiem termin na implementację unijnej dyrektywy w tej sprawie. W Polsce nie przyjęto odpowiednich przepisów, co oznacza bezpośrednie stosowanie tej regulacji – pisze Michał Hara z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

Najistotniejszą nowością wprowadzoną przez dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/1919 w sprawie pomocy prawnej z urzędu dla podejrzanych i oskarżonych w postępowaniu karnym oraz dla osób, których dotyczy wniosek w postępowaniu dotyczącym europejskiego nakazu aresztowania, przyjętą 26 października 2016 r., jest prawo dostępu do obrony z urzędu w postępowaniu karnym dla wszystkich osób pozbawionych wolności (zatrzymanych i tymczasowo aresztowanych). Termin na jej implementację, a zatem przyjęcie zmian legislacyjnych i praktycznych rozwiązań, które będą realizować jej postanowienia, upłynął 25 maja 2019 r.

Obrońca przed pierwszym przesłuchaniem

W świetle dyrektywy kluczowym prawem osoby zatrzymanej jest możliwość uzyskania pomocy obrońcy z urzędu jeszcze przed pierwszym przesłuchaniem, czy to przez policję, czy też prokuratora. Państwo może co prawda uzależnić przyznanie obrońcy z urzędu od majętności podejrzanego, ale odpowiedni organ musi dokonać tej oceny i wydać ostateczną decyzję przed pierwszym przesłuchaniem.

Niezwykle istotne w tej sytuacji jest, że upłynął już termin na implementację dyrektywy. Nie był to termin krótki, bowiem dwuipółletni, tymczasem polski ustawodawca nie podjął żadnych kroków w kierunku jej wdrożenia. Oznacza to, że w stosunkach obywatel – państwo przepisy dyrektywy są stosowane bezpośrednio.

Naruszenie prawa do obrony

Od  25 maja 2019 r. zatem każda osoba zatrzymana może żądać przyznania jej obrońcy z urzędu. Przyznanie takiego obrońcy albo podjęcie ostatecznej decyzji o odmowie musi być bezwzględnie dokonane przed pierwszym przesłuchaniem takiej osoby. Prowadzenie przesłuchania (a także niektórych innych czynności dowodowych, np. konfrontacji, okazania, eksperymentu procesowego) bez dopełnienia tego obowiązku stanowi obecnie rażące, oczywiste i nieodwracalne naruszenie prawa do obrony. A pamiętać należy, że prawo do obrony nie jest tylko konstrukcją prawnoprocesową, ale prawem każdego obywatela wynikającym bezpośrednio z art. 42 ust. 2 Konstytucji RP.

Co więcej, dyrektywa przyznaje także podejrzanemu i oskarżonemu prawo do żądania zmiany wyznaczonego obrońcy z urzędu, jeśli uzasadniają to szczególne okoliczności.

48 godzin to za mało

Od razu nasuwać musi się konkluzja, że w obecnych warunkach nie jest możliwe rozpoznanie wniosku o obrońcę z urzędu i następnie przesłuchanie podejrzanego w konstytucyjnym terminie 48 godzin, po którym zatrzymanego należy zwolnić lub złożyć wniosek o tymczasowe aresztowanie. Obowiązek takiego zorganizowania czynności dochodzeniowych i śledczych, aby było to możliwe, obciąża jednak organy ścigania. Sięgnąć tu można po doświadczenia płynące z systemu obrony obowiązującego w postępowaniu przyspieszonym. Może się jednak zdarzyć, że wniosku o obrońcę z urzędu nie da się rozpoznać w terminie 48 godzin i zatrzymanego trzeba będzie zwolnić, nawet nie przesłuchawszy go.

Podkreślić trzeba jednak ponownie, że Polska miała 2,5 roku na wprowadzenie koniecznych zmian prawnych i organizacyjnych, a niczego w tym celu nie uczyniono. O utrudnienie swoich działań przedstawiciele organów ścigania mogą mieć więc pretensje wyłącznie do ustawodawcy.

Obrońca z urzędu bez badania zamożności zatrzymanego

Warto wskazać, że dyrektywa przewiduje możliwość przyznania doraźnej albo tymczasowej obrony z urzędu, bez badania majętności oskarżonego lub podejrzanego. Przyjęty tekst dyrektywy nie pozwala jednak na przeprowadzenie takiego badania ex post i ewentualne późniejsze obciążenie go kosztami tej obrony. Jeśli organy państwa decydują się na przyznanie obrońcy z urzędu, to  muszą ponieść pełne koszty tej obrony. Niedopuszczalne będzie przerzucenie tych kosztów na oskarżonego, nawet w przypadku wydania wyroku skazującego.

Jest jasne, że obecnie obowiązujące przepisy Kodeksu postępowania karnego są niewystarczające dla realizacji dyrektywy 2016/1919. Organy ścigania będą musiały więc opierać swoje działania bezpośrednio na jej tekście. Praktyka najbliższych tygodni pokaże, jak będą wywiązywać się z tego obowiązku.

Przedruk z Prawo.pl /www.prawo.pl/